Kraina Andan
Advertisement

Juliette wyszła z domu, idąc uważnie tak, żeby nikt jej nie widział, jednak nie udało się, bo parę osób ją zauważyło ale nie chciało nawet do niej podejść, bo bało się po tym ostatnim. Zdziwiła ich jednak brak obecności Idun przy niej, ona zawsze przy niej była. W końcu doszła na zajęcia. Spotkała jakąś kobietę, i jej uczniów powietrza. Była to prawdopodobnie nauczycielka powietrza. Widziała tam też Lunę. Luna pomagała nauczycielce, która nazywała się Windy. Była to kobieta z jasno niebieskimi włosami, brązowymi oczami. Jest niską kobietą, jest tam tak zwanym Władcą maszyn”, bo zajmuje się maszynami oprócz uczenia uczniów powietrza. Luna zauważyła Juliette i do niej podbiegła.

- Witaj. Ty na swoje pierwsze zajęcia? - Hej Luno, tak. Luna podbiegła do Windy.

- Proszę pani, to Juliette, przyjaciółka Idun. Windy podeszła do Julietty i przywitała się z nią.

- Hej Juliette, jestem Windy. Będę ciebie uczyć magii powietrza. Jesteś Enuraiką jak ja! Juliette spojrzała na Windy, ona na nią. Juliette była zaskoczona, że spotka tutaj jakiegoś innego Enuraia niż ona. - Tak, ma pani rację, nie wiedziałam, że kogoś spotkam mojej rasy jak ja…

- Wiesz co? Nie musisz do mnie mówić na pani! Możesz mówić do mnie na ty. - Ok, rozumiem. To witaj Windy! Kiedy zajęcia?

- Jeszcze dziesięć minut. Możesz się rozejrzeć.

- Dobrze, rozejrzę się.

Odeszła od Windy i rozejrzała się po sali. Windy otworzyła dach sali, co wystraszyło Juliette. Wszyscy jej uczniowie spojrzeli w górę. Juliette rozmawiała z prawie każdym uczniów Windy. Nawet z Luną. Pięć minut przed zajęciami, Luna wyszła. Stres w Juliette narastał, jednak wiedziała, że musiała tam być. Siedziała przez te pięć minut, kiedy Windy krzyknęła:

- Zbiórka! W szeregu! Wszystkie 17 osób na sali wraz z Juliette, stanęło w szeregu przed Windy. - Witajcie nowi! Miło mi was widzieć. Jestem Windy, pewnie słyszeliście to imię? Jeśli tak, to… nie wiem co, a jeśli nie to jeszcze raz witam. Nieważne, przejdźmy do lekcji… dzisiaj nauczymy się robić wichury. Najpierw każdy dostanie taki sztylet, który później po końcu tutaj nauki kupi sobie, żeby móc tworzyć tornada, wichury i takie inne. - Powiedziała, i rozdała sztylety. Po chwili rozkazała. - Teraz, skupmy się na najpierw na wichurze. Wyobraźcie sobie w głowie wichurę. I teraz skupcie się na sztylecie. Brawo! Już pierwszym wyszło! A reszcie to co? Wysilcie się. Myślcie o wichurze a nie o czymś innym. I później skupcie się na sztylecie. Tak jest! - Krzyknęła. - Później musicie wprawić ją w ruch. Jak? Domyślicie się dosyć prosto.

Juliette wykonywała polecenie Windy. Wyszło jej za drugim razem. Było trudno skupić się najpierw na wichurze, a później na sztylecie. Bardzo ciężko. Wichura poruszała się tylko w miejscu. Juliette wpadła na pomysł. Skupiła się na wichurze i chwyciła w dłoń sztylet i machnęła sztyletem na wprost. Tak o to jej wichura się poruszyła prawie na wprost na Windy, brakowało parę centymetrów żeby w nią wleciała i poleciała!

- Brawo Juliette! Ale trochę ostrożniej, bo mnie jeszcze zabijesz! - Zaśmiała się. - A wy dalej, nie obijajcie się! Do roboty!

Reszta patrzała na Juliette ze zdumieniem, jak sterowała wichurą, i próbowali zrobić to co ona. Jedni rzucali wichurami na bok, niektórzy mieli problem, a innym wychodziło. Windy kazała zrobić trzy razy wichury i nimi sterować. Gdy wszystkim się udało, Windy kazała to robić przez trzydzieści minut. Dlaczego? Bo później była przerwa na jedzenie, która trwała dwadzieścia minut. Po przerwie wszyscy poszli z powrotem na salę, i ćwiczyli dalej. Tym razem prawie każdej osobie wychodziła wichura. Juliette opanowała ją najlepiej z wszystkich. Niestety, jakiś uczeń zagapił się i jego wichura poleciała na Juliette, przez co uderzyła w ścianę. Jul powoli wstała, otrzepała się, i dotknęła miejsca gdzie uderzyła się.

- Juliette? Wszystko ok? - Zapytała Windy.

- T-tak, chyba…

- Przepraszam cię. - Powiedziała dziewczyna, do której należała wichura lekko zawstydzona. - Niechcący.

- Spoko. Wybaczam. Ale nie dam rady… chcę do domu. - Powiedziała Juliette.

- Ok, to wiesz co? Zwolnię cię. Pozdrów ode mnie Idun i Williama.

- Ok, a więc do zobaczenia wam wszystkim! Wyszła z sali, wyszła z siedziby klanu. Cząstka pożegnała się z nią, cząstka nie. Zerwała chłodny liść. Jest to liść, który w dotyku jest chłodny. Alchemicy i ludzie którzy zajmują się medycyną, używają tego liścia na ochłodzenie. Juliette przyłożyła go do guza i poszła do domu, jednak wybrała inną drogę. Postanowiła iść przez las. W końcu, ma broń przy sobie to może się obronić. Potrafi również walczyć, bo uczyła się pewnej sztuki walki która nazywała się Wibadoo. Polega ona na skupieniu i na walce. Chwyty w tej walce były dosyć mocne. Kto by pomyślał, że taka dziewczyna jak ona potrafi tak walczyć? Gdy szła przez las, zobaczyła rannego jelenia. Podeszła do niego. Przyłożyła liść, który trzymała na swoim guzie, bo już więcej nie był jej potrzebny. Później, poszła do stawu, wyjęła materiałową chusteczkę z kieszeni i zamoczyła ją w wodzie i wróciła do jelenia. Otarła krew z jego rany. Jeleń oparł jej pysk o jej ramię i cicho powiedziało:

- Dziękuję.

- To ty mówisz? - Zapytała zdziwiona Juliette.

- Tak, mówię. - Odparł jeleń. 

- Właściwie… co ci się stało?

- Jakieś dzieciaki skatowały mnie patykiem.

- Oj, biedak z ciebie. Mnie ludzie nienawidzą, bo…

- Bo?

- Bo poznałam wilczycę o bursztynowych oczach o imieniu Idun. Ja uratowałam ją, bo taki jeden strzelił w nią strzałą, i jeszcze chciał ją dobić, strzelając w nią zatrutą strzałą, bo przynosi pecha.

- Idun mówisz? Znam ją. Dobrze, nie będę zabierać ci czasu. Dziękuje ci za pomoc.

- Proszę bardzo, do widzenia!

- Do widzenia. Juliette pogłaskała jelenia po pysku. Jeleń cicho mruknął, to znaczyło, że się mu podobało. Juliette odeszła i poszła do domu, zrywając kolejny chłodny liść i przykładając go do guza. I tak o to poszła do domu. Weszła do wioski – ludzie zaczęli ją atakować. Jednak ona wyrzuciła liścia.

- Ktoś już jej przywalił! - Krzyknął pewien chłopak.

Nagle Juliette wzniosła się w niebo, i kopnęła chłopaka. Wszyscy mieszkańcy uciekli, oprócz chłopaka który uciekał najszybciej. Jul podniosła liść z powrotem i poszła do domu. Taka wydłużona trasa do jej domu w cudzysłowie. Dlaczego w cudzysłowie? Ponieważ jest tam na razie gościem, ale i tak zamieszka tam na stałe. Otworzyła drzwi do domu. Nikogo nie było na dole.

- Halo? - Krzyknęła. Idun zbiegła z dołu i skoczyła na Juliette.

- Hej! Wróciłaś! Ale trochę wcześniej. Dlaczego? I dlaczego masz guza?

- Tak, hej, wróciłam. Wiem, że wcześniej wróciłam, ale taka jedna na zajęciach niechcący zapomniała, że stworzyła wichurę i przez nią poleciałam na ścianę. I tak o to wyszłam wcześniej z zajęć.

- Aha. O, hej Will.

- Cześć, czemu masz guza, Juliette? - Przywitał się alchemik.

- Ona ci opowie.

- Otóż tak… w skrócie mówiąc, nasza Juliette była na zajęciach, kiedy taka jedna się zapomniała i jej wichura poleciała na naszą Juliette, i stąd wziął się guz.

- Biedna, zrobiłaś sobie okład, jak widać.

- Tak, zgadłeś Will!

I tak ciągle mijał czas Juliette i reszcie. W końcu, Juliette zamieszkała razem z Williamem wraz z Idun na stałe. Juliette chodziła ciągle na zajęcia od poniedziałku do czwartku, Idun pomagała Williamowi z tworzeniem nowych rzeczy z receptur oraz pisaniu nowych. I tak mijały cztery miesiące. Juliette dogadała sięz Williamem, a idun już po paru dniach mieszkania z Jul, wiedziała, że między Williamem a Juliette coś się będzie dziać. I tak jest! Mianowicie, William zaprosił Juliette na spotkanie do restauracji. Idun czuje, że coś się tam stanie, oczywiście w dobrym znaczeniu. William był skrępowany, nie wiedział jak ją zapytać o to, czy wyjdzie z nim do restauracji. W końcu udało mu się przełamać i zapytał jej:

- Jul...iette?

- Tak?

- Jesteś… zajęta? Bo mam propozycję.

- Jaką?

- Czy wyjdziesz ze mną… do restauracji?

- Ja? Oczywiście!

- Dziękuję, to spotykamy się jutro o 18.

Poszedł dumny do Idun. Idun zapytała się go:

- Udało ci się?

- Tak. - Powiedział zarumieniony.

- Trzymam kciuki, żeby się udało wyznać jej miłość.

OGŁOSZENIE: Założyłam konto na WattPadzie, możecie mnie znaleźć pod nazwą WhiteDoggo1. (Bez kropki)

Oprócz tego opowiadania, będzie jedno inne

Advertisement